Nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego mleko następne Babilon pronutra jest nawet 1/4 tańsze od profutury. Wziąłem to za marketingowy myk - nowa nazwa, nowe opakowanie. A tu proszę. Niby sztuczne mleko ma więcej wartości odżywczych niż krowie, ale bez przesady. Za niektóre składniki dziękuję. Wróciliśmy do profutury. Na szczęście dylematy się kończą, bo Mila spożywa to mleko już tylko przy wieczornej kaszce.
Rozterki początkującego ojca. Zapraszam do komentowania, lajkowania i szerowania. Przyciski pod wpisami :)
19.12.16
15.12.16
Mamamama
12.12.16
Dzielny pacjent
Mikołajki
Mikołajki mogą być dobrym pretekstem do powrotu do pisania. Zwłaszcza, kiedy dziewczyny poza domem w oczekiwaniu na święta, a ja sam mogę nadrobić zaległości. A jest co nadrabiać, bo przerwa kilkumiesięczna. No i w ciagu ostatnich dwóch tygodni dwie osoby pytały mnie, co z tym pisaniem. No więc może niech to już będzie noworoczne postanowienie.
Ostatni raz na choince z Mikołajem zorganizowanej przez zakład pracy byłem sam dzieckiem będąc. Mój tato mógłby coś więcej o tym powiedzieć, bo ja pamiętam niewiele. Zachowały się zdjęcia. Jak kiedyś odnajdę - to dokleję.
Czas zatoczył koło i teraz ja na firmowym Mikołaju łamane przez choince z własnym dzieckiem. Dla Mili pracowa choinka mogłaby równie dobrze zacząć się i skończyć przy wejściu przy dużej choince i prezencie zrobionych z baloników. Potem biegała z dwiema piłeczkami zwiniętymi z takiego basenu pełnego piłek, w którym bawią się dzieci (tak chodzi o to siedlisko wszy).
Kolejka do zdjęcia z Mikołajem posuwała się bardzo szybko. K. nie obawiała się posadzić Milę samą na kolanach Kogoś przebranego za M., mimo że Mila energiczny potrzasaniem głowy dawała wyraźnie znać, że nie ma na to ochoty. Ale wytrzymała kilka długich sekund, wystarczyło na kilka zdjęć i firmowa fotografię. Potem pojawiła się mina typu "zabierzcie mnie stąd" i to była ostatnia chwila, by ewakuować ją z otoczenia M. przed rykiem.
Mili spodobało się na tyle, że aby uniknąć płaczu rozwijającego się po całym parkingu Stadionu Narodowego, musieliśmy tam wrócić ponownie. Dostaliśmy jeszcze balonika skręconego na kształt pieska i zgarnęliśmy paczkę ze słodyczami. Niby dla Mili, ale tatuś będzie miał na zapas :)
Pierwsze Milowe świadomie przeżyte mikołajki za nami.
2.8.16
Pierwsze ID
A tak wyglądała, kiedy próbowaliśmy w domu.
8.6.16
Roczek
A oto i wcześniej wjechał tort. "Może nawet coś tam ciekawie skwierczy i świeci, ale nie jestem pewna, czy to mnie interesuje bardziej niż książeczka o piesku".
Tatuś dmuchaj, ja tam wolę palutkiem w truskawkę.
7.6.16
Poniżej pasa
6.6.16
23.5.16
Nagroda
...
10.5.16
Historia lubi się powtarzać
Domyślam się, że to był mój pełen oburzenia list, że wszystkie listy dołączane do marketingowych przesyłek, nawet adresowane do mężczyzn, rozpoczynają się od "Droga Mamo!".
Ciekawe, co dostanę tym razem? Ostatnio był krem na cellulit i jędrność piersi. I książka.
19.4.16
Szorujemy
12.4.16
Tuwim
Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem to mieć. Nawet jeśli Mila jeszcze za mała, miałem kupę radochy, czytając te wierszyki i przypominając je sobie z dzieciństwa.
Wśród nich "Murzynek Bambo". Nie wiem, dlaczego uważa się ten wierszyk za rasistowski (ktoś kiedyś próbował zrobić wokół tego szum tytułując go z angielska "Nigger Bambo"). Trzeba pamiętać, że powstał przed wojną. I zapomina się bardzo fajny ostatni wers:
Szkoda, że Bambo czarny, wesoły,
Nie chodzi razem z nami do szkoły.
To co? Czytamy?
11.4.16
Trzydniówka
A to nie jest zwykły "misio". Zastanawialiście się kiedyś, jak pobrać u niemowlaka siusiu do badań? Otóż własnie tak - "łapiemy" do woreczka. Jak się okazuje, nie jest to takie proste. Przynajmniej ten pierwszy raz.
A tak wygląda dziecko z 39 stopniami gorączki.
Stosowaliśmy na zmianę nurofen w syropie i paracetamol (farmina) w czopisławach według zaleceń lekarza (trzeba pamiętać, że działają dopiero po ok. 90 minutach) . Odpuśćcie pedicetamol. W ogóle nie działa.
8.4.16
Ząbki
Ponieważ mamy już kasownik, a na górze wampirka, rozpoczynamy przygodę z myciem zębów.
Wcale nie jest tak łatwo. Wpychanie Mili palucha do buzi z naparstkiem zakończonym silikonową szczoteczką budzi bunt. Trudno się dziwić. Sam bym się buntował.
No więc postanowiliśmy skorzystać z tego zestawu szczoteczek, który kiedyś dostaliśmy w Rossmannie za grosik. Po początkowym oporze udało mi się przeszorować przez kilka sekund każdy z kiełków, ale czy to wystarczy? Na razie idzie jak po grudzie, ale grunt - nie zniechęcić.
Taki komplet można kupić w markecie. Jedna ze szczoteczek jest do masowania dziąsełek.
Kto wie, może jeszcze będziemy wracać do tego silikonowego naparstka. Na razie szczoteczka jest już na właściwym miejscu.
7.4.16
Czytanka
23.3.16
11.3.16
10.3.16
Przełom
7.3.16
Top prezenty
http://motto.time.com/4247749/new-mom-gifts/?xid=time_socialflow_twitter
1. doula - kupon na 1 dzień pomocy (taka domowa położna będąca wsparciem dla mamy po porodzie) - ciekawe czy coś takiego można dostać w PL na godziny?
2. deklaracja oraz faktyczne zaoferowanie i zrealizowanie pomocy w formie opieki nad dzieckiem (babysitting), ewentualnie vocher na usługę babysitterki (opiekunki do dziecka)
3. nasefrieda, czyli odciągacz do noska (mamy, choć ostatnio przydała się też tradycyjna gruszka)
4. drobiazgi, przekąski i drobne przyjemności dla mamy
Wśród nich nie było ciuszków, zabawek ani pieluch. Moim zdaniem pieluchy zawsze się przydadzą. "Dzień dobry, tutaj wino dla taty, kwiaty dla mamy i paczka pieluch dla bobasa" :)
5.3.16
Rozrywka
O wiele lepiej wychodzi jej z gazetą (tu akurat Wyborcza).
4.3.16
Playdate
3.3.16
Czapkin
Tutaj Mila w swojej noworodkowej czapce A i B. Jak widać - ciasno.
A tutaj Mila w czapce, która jak najbardziej pasuje, a pamięta jeszcze czasy, kiedy jej osobisty tatuś ją nosił.
29.2.16
Grucha
Taka sytuacja
No ale w takim razie zrobię to samo: mama z pieluchami.
24.2.16
Smarowanie buźki
To myśmy się przygotowali na mroźną zimę i wiaterek, a tu się okazuje, że przestrzeliliśmy. Nabyliśmy drogą kupna dla Mili specjalny emolient do smarowania buzi przy niskich temperaturach i wietrze, a tu nawet nie było kiedy tego zastosować. Tatuś ze dwa raz sobie posmarował, jak szedł do sklepu w pewną wietrzną sobotę, ale to by było a tyle.
23.2.16
Spacerówka
Ponieważ powiało wiosną (a i Mila już ledwo się mieści w gondoli), przesiedliśmy się na spacerówkę. Teraz niby miała widzieć więcej świata, ale i tak zasypia na spacerach.
Zadowolona? Nosek jeszcze żółty z zupy.
22.2.16
Smoki
A teraz, panie, jakieś smoczki z dziurką, dwiema, trzema, do kaszek, sraszek, a jeszcze jakieś trójprzepływowe, z których pokarm płynie w zależności od ustawienia smoczka. Trudno tym wszystkim żonglować.
21.2.16
20.2.16
Gdzie ci tatusiowe?
19.2.16
Sippy cup
Ale do rzeczy. Na placu boju stają kubek Tommee Tippee oraz Philips Avent. Są to kubeczki nie treningowe (bo moim zdaniem dziubki niewiele różnią się od butelek), ale 1 level wyżej.
Tommee Tippe jest koloru zielonego (ni to chłopięcy, ni dziewczęcy) ma narysowaną marchewkę, a sam dziubek jest powleczony silikonem choć nie jest sprężysty ani elastyczny. Muszę przyznać, że jeśli kubeczek nie jest napełniony to nawet dorosły samiec gatunku homo sapiens musi włożyć trochę wysiłku, żeby coś przez tę dziurkę pociągnąć.
Kubeczek nie ma miarki, a same uchwyty - mimo dociśniętego dekla - nie siedzą sztywno, sprawiając ważenie niedopasowania. Nie jest to może najistotniejsze, ale na kubeczek nie można nałożyć smoczka tego samego producenta. Dekiel jest po prostu plastikowy i w całości zamknięty.
Philips Avent uświadomił mi, że kubek niekapek ma kształt pingwina, gdy tak na niego odpowiednio spojrzeć. A może to po prostu ten model, który nie tylko ma uchwyty łudząco przypominające skrzydełka nielota, ale ma też pingwinka namalowanego na samym kubeczku.
Ten niekapek ma miarkę, jego dziubek (czy też ustnik) jest miększy od konkurenta, ale wydaje podobnie piszczący dźwięk przy pocieraniu o niego niemowlęcymi bezzębnymi dziąsełkami. Ale c najważniejsze - można do kubeczka zamontować smoczki od tego samego producenta, wciskając je w nakładkę trzymającą dekielek.
To co Mila? Który wygrywa?
Nieważne który, ważne że powinnaś go trzymać, jak należy.