29.2.16

Grucha

Pamiętam jak jakiś czas temu wylałem tutaj trochę żalu i kilka gorzkich słów na gruszkę do nosa. Zupełnie bezzasadnie. Bo tu się nagle okazuje, że nieprawidłowo ją stosowaliśmy. Otóż chodzi o takie użycie sił fizyki, by stworzyć maksymalny "ciąg".


Taka sytuacja

Zawsze zastanawiały mnie takie proste tytuły obrazów, np. dama z łasiczką, dziewczyna z perłą, jakby nie było wiadomo, co jest na obrazie.

No ale w takim razie zrobię to samo: mama z pieluchami.



24.2.16

Smarowanie buźki



To myśmy się przygotowali na mroźną zimę i wiaterek, a tu się okazuje, że przestrzeliliśmy. Nabyliśmy drogą kupna dla Mili specjalny emolient do smarowania buzi przy niskich temperaturach i wietrze, a tu nawet nie było kiedy tego zastosować. Tatuś ze dwa raz sobie posmarował, jak szedł do sklepu w pewną wietrzną sobotę, ale to by było a tyle.

23.2.16

Spacerówka



Ponieważ powiało wiosną (a i Mila już ledwo się mieści w gondoli), przesiedliśmy się na spacerówkę. Teraz niby miała widzieć więcej świata, ale i tak zasypia na spacerach.
Zadowolona? Nosek jeszcze żółty z zupy.


22.2.16

Smoki

Kiedyś (w zamierzchłych latach 80. XX wieku), a znam to z opowieści własnych rodziców, nie było ze smoczkami problemu. To znaczy był podstawowy - smoczków nie było. Nie było w sprzedaży. Więc ten jedyny czy dwa w posiadaniu wykorzystywało się na maksa i  kiedy otwór zrobił się już za mały do ssania dla dziecka - ciach - odcinało się końcówkę by zrobić nieco większą dziurkę.

A teraz, panie, jakieś smoczki z dziurką, dwiema, trzema, do kaszek, sraszek, a jeszcze jakieś trójprzepływowe, z których pokarm płynie w zależności od ustawienia smoczka. Trudno tym wszystkim żonglować.


20.2.16

Gdzie ci tatusiowe?

Mocno naciska się ostatnio na angażowanie ojców w wychowanie dzieci. I słusznie. Niech poczują się w obowiązku wsparcia mam w wychowywaniu latorośli. Trudno mówić tutaj o równoprawnym udziale w wychowaniu, kiedy i tak większość obowiązków wciąż jest na barkach kobiety. Ale przynajmniej urlopy ojcowskie zwane też "tacierzyńskimi" są już świetną okazją, by pomóc w pierwszych tygodniach życia dziecka i poczuć wszystkie związane z tym trudy, ale i przyjemności. Są jednak i tatusiowie, którzy chcą angażować się intensywniej i dłużej niż tylko przez urzędowe dwa tygodnie. Niektórzy wręcz zamieniają się karierą zawodową ze swoimi żonami i partnerkami albo dzielą się z nimi urlopami. Tylko że chyba nie do wszystkich jeszcze dotarło, że dziecko może wychowywać także tatuś, a nie tylko mamusia. Strasznie to demotywujące, kiedy na stronie producenta sprzętu dla dzieci, w newsletterach serwisów dla rodziców czy w przesyłkach z próbkami żywności dla dzieci pierwsze słowa listu do ojca brzmią "droga mamo".

19.2.16

Sippy cup

Testujemy z Milą kubki niekapki. Na razie to prawdziwe niekapki, ponieważ Mila nie chce z nich pić, a może po prostu jeszcze nie zakumała, oco chodzi. W każdym razie dziubek kubka służy jej na razie do wycierania swędzących dziąsełek. Choć pewne próby pociągnięcia już były i zakończyły się sukcesem.

Ale do rzeczy. Na placu boju stają kubek Tommee Tippee oraz Philips Avent. Są to kubeczki nie treningowe (bo moim zdaniem dziubki niewiele różnią się od butelek), ale 1 level wyżej.



Tommee Tippe jest koloru zielonego (ni to chłopięcy, ni dziewczęcy) ma narysowaną marchewkę, a sam dziubek jest powleczony silikonem choć nie jest sprężysty ani elastyczny. Muszę przyznać, że jeśli kubeczek nie jest napełniony to nawet dorosły samiec gatunku homo sapiens musi włożyć trochę wysiłku, żeby coś przez tę dziurkę pociągnąć.

Kubeczek nie ma miarki, a same uchwyty - mimo dociśniętego dekla - nie siedzą sztywno, sprawiając ważenie niedopasowania. Nie jest to może najistotniejsze, ale na kubeczek nie można nałożyć smoczka tego samego producenta. Dekiel jest po prostu plastikowy i w całości zamknięty.



Philips Avent uświadomił mi, że kubek niekapek ma kształt pingwina, gdy tak na niego odpowiednio spojrzeć. A może to po prostu ten model, który nie tylko ma uchwyty łudząco przypominające skrzydełka nielota, ale ma też pingwinka namalowanego na samym kubeczku.

Ten niekapek ma miarkę, jego dziubek (czy też ustnik) jest miększy od konkurenta, ale wydaje podobnie piszczący dźwięk przy pocieraniu o niego niemowlęcymi bezzębnymi dziąsełkami. Ale c najważniejsze - można do kubeczka zamontować smoczki od tego samego producenta, wciskając je w nakładkę trzymającą dekielek.

To co Mila? Który wygrywa?

Nieważne który, ważne że powinnaś go trzymać, jak należy.


Sprzęt wrócił

Laktator, czy jak oficjalnie się zwie "odciągaczem pokarmu", wrócił do nas w nowej formie. To znaczy producent zdecydował się wymienić cały zestaw na nowy. Wszystko potrwało ponad 2 tygodnie, ale z winy Smyka, który najpierw zwlekał z odesłaniem reklamowanego sprzętu na serwisu producenta, a następnie nie powiadomił mnie, że laktator już czeka na odbiór.

Natomiast wieści z frontu są takie, że K. pokarmu odciąga już coraz mniej, bo i Mila zaczęła wsuwać kaszki i słoiczki (tzn. ich zawartość, nie szkło). Więc natura zadziałała. Ale i tak długo było. Ostatnio nawet obliczaliśmy, ile pokarmu ściągnęła przez te 8 miesięcy.   

9.2.16

Laktator w serwisie

No więc minęły już ponad dwa tygodnie od momentu, kiedy laktator z krztuszącym się, nierówno pracującym silniczkiem oddaliśmy do reklamacji. Zrobiłem to 25 stycznia w sklepie Smyk na Placu Unii. Pierwszy szlag trafił mnie, kiedy dopiero tydzień potem - 1 lutego otrzymałem maila z informacją, że dopiero wysłali sprzęt do naprawy. Drugi szlag trafił mnie, kiedy nie udało mi się dodzwonić na wszystkie dostępne w mailu numery telefonów, łącznie z dwiema komórkami. Zadzwoniłem też do serwisu Canpol Babies. Tam bardzo miły pan powiedział mi, że trudno mu podać status naprawy sprzętu, bo oni nie dostają go bezpośrednio od Smyka, tylko od jakiejś firmy, która zbiera ten sprzęt z wszystkich sieciówek. Nie może więc sprawdzić, czy nasz już do niego dotarł, czy może już wyszedł z powrotem. Przeprosił i polecił w przyszłości kontaktować się bezpośrednio z nimi, tzn. z serwisem. Nie tylko będą mogli podać bieżący status naprawy, ale też i naprawa może zająć mniej czasu. A w przypadku drobiazgów do laktatora wręcz wysyłają nową brakującą część. Nie pozostaje mi nic innego, jak odwiedzić Smyka na Placu Unii. I oczywiście zrobić karczemną awanturę. Że dziecko w domu płacze, że mleczka nie ma od dwóch tygodni i takie tam...  

Zaczynamy ósmy miesiąc

Chyba że mam kłopoty z liczeniem.

Poprawka: dziadkowie zauważyli błąd. Mila skończyła ósmy miesiąc, a zaczęła dziewiąty. Uważnie czytają. Mój błąd pewnie przez deficyt snu :)

3.2.16

Słoiczek



Wiedziałem, że pierwsze samodzielne karmienie Mili papką ze słoiczka będzie wyzwaniem. Już nie pamiętam, co to było. Jakaś zupka chyba, pomarańczowa w zabarwieniu, coś z marchewką, być może jakiś obiadek. Ale udało się. Zjadła wszystko. Choć potem dużo czasu zajęło nam domywanie buzi.

1.2.16

Onkel Hipp

Dostaliśmy przesyłkę od Hippa. W środku słoiczek, kupony zniżkowe, książeczka z poradami i list. Przesyłka przyszła do mnie. A list rozpoczyna się słowami "Droga Mamo". Klasyk. Tata nie istnieje.