8.6.16

Roczek

Czas leci. Życie chłoszcze. To już 12 miesięcy. 365 dni odkąd jest nas troje. Każdy dzień przynosi coś nowego, ale jedno się nie zmiania - nie mamy czasu z K., by podrapać się po głowach. Po fazie na noszenie na rękach, przyszła faza na chodzenie. Na razie z asekuracją, ale w ciągłej pozycji "proszę się pochylić", to chyba bardziej meczące niż noszenie Mili na rękach. Wybaczcie więc braki w aktualizowaniu niniejszego pamiętniczka. Obiecuję poprawę. Oto my.



A oto i wcześniej wjechał tort. "Może nawet coś tam ciekawie skwierczy i świeci, ale nie jestem pewna, czy to mnie interesuje bardziej niż książeczka o piesku".





Tatuś dmuchaj, ja tam wolę palutkiem w truskawkę.