2.1.16

Smoczki


Smyk ma u mnie drugą krechę. I to w krótkim odstępie czasu. Po topiącej się gumowej kaczuszce tym razem musiałem zapłacić 27 zł za dwa smoczki do butelki. Oczywiście mogłem je kupić w internecie, np. w sklepie Nodik.pl, gdzie kupowaliśmy już smoczki i butelki. Tym razem jednak mieliśmy pilną potrzebę kupna sprzętu do ssania dla Mili, a trafiliśmy na okres między świętami a nowym rokiem, kiedy na przesyłkę czekalibyśmy pewnie z tydzień. No i nie mogliśmy znaleźć tej trójprzepływowej wersji Philips Avent Natural w żadnej drogerii. Tłumaczę: po polsku to po prostu trzy mikroskopijne dziurki. No ale dlaczego ja się tutaj tak pieklę? Bo za smoczki w Smyku kosztujące 27 złotych mogłem w sieci zapłacić 9. Nawet z przesyłką wyszłoby taniej. Niestety na święta wyłączyłem strategiczne myślenie i planowanie. Wniosek: po takie pierdółki do Smyka nie ma co zaglądać. Nawet jeśli są - to z narzutem 300%.

No i gdzie te wyborcze obietnice zlikwidowania VATu na rzeczy dla niemowląt? Jakoś nikt o tym już nawet się nie zająknie. Byłoby jak znalazł.

Saneczki - przymiarka na sucho

To nic, że na razie nie ma śniegu. W oczekiwaniu na odpowiednie warunki pogodowe zajmujemy się intrygującym uchwytem z linką, który w tym momencie pełni rolę gryzaka.