14.8.15

Szumiś


Prezent od babci. Szumiący miś, który koi, uspokaja i usypia. Natrafiłem nań przypadkiem, czytając tekst w Pulsie Biznesu. Efekt podobny do włączonego pochłaniacza kuchennego. Miś jest bardzo ładnie wykonany, ma szeleszczące łapki i magnesy, dzięki którym można go zaczepić np. na balustradzie łóżeczka. Albo dzięki szeroko rozstawianym łapkom zahaczyć na ramieniu tatusia, kiedy obiema rękami trzeba kołysać Milę.

Ale clue programu tkwi w głowie. Mieści się tam malutkie urządzonko, które szumi. Przypomina mały wykrywacz dymu. Po prostu wkłada się je do głowy misia i zapina rzep. Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie to raczej szum typu suszarka albo okap kuchenny, a brzmi to trochę jak szum krótkofalówki. Ale działa.  Można regulować głośność, a zresztą po kilkudziesięciu minutach sam się wyłącza. Super sprawa.


Mila próbuje czarować Szumisia, gadając z nim po swojemu (czyt. strojąc miny i pokazując język na wszystkie strony), a on... niewzruszony. Co skutkuje zawsze zdziwieniem i zmarszczeniem brwi przez Milę.

Gdyby ktoś miał ochotę kupić, to szczerze polecam www.whisbear.com, a sklepik stacjonarny jest też na Powiślu na Solcu.

Co prawda Szumiś to nazwa zarezerwowana dla konkurencyjnego produktu, ale u nas się przyjęła.

Szafiarka

Nie jest dobrze. Mila lubi zaglądać do szafy z ubraniami. Bardzo ją tam wszystko ciekawi. Nie jest to dobra wróżba dla portfela rodziców.