29.10.15

Słomiany

To tylko cztery dni rozłąki, a w życiu nie spodziewałem się, że tak może brakować uśmiechu Mili każdego ranka. Dzień wygląda wtedy zupełnie inaczej. 

27.10.15

Gryzak

Zewsząd płyną do nas różne i bardzo mieszane opinie na temat uroków ząbkowania. Wszystko jeszcze przed nami, wszak Mila nie ma jeszcze 5 miesięcy. Natomiast oczywiście już od dawna z lubością wkłada sobie wszystko do buzi, najchętniej własny kciuk, po nim palec wskazujący, a następnie cały kułaczek, gdyby tylko zmieścił się do buzi.



No więc jest kilka wiszących, kolorowych, zabawek, które mają miękkie elementy do gryzienia, nawet jest jeden śliniak z gumowym narożnikiem z wypustkami. Ale dopiero to można nazwać gryzakiem z prawdziwego zdarzenia. Nie wiem tylko czy jest to malina, truskawka, czy może bakłażan. Ta zielona część w całości mieści się w ustach Mili. A w środku woda. Rozumiem, że to się schładza jak już nadejdzie godzina Z (od: ząbkowanie).


Żarcie i pieluchy

Jestem absolutnym fanem internetowego sklepu feedo.pl, w którym prym wiodą gigantyczne paczki pieluch i mleko w proszku. O ile czasem można złapać w promocji w drogeriach duże paczki pieluch, to w wypadku tego sklepu taka paka starczy na miesiąc. Co prawda Bebilon jest tylko troszkę tańszy, ale przy darmowej dostawie i tak się to wszystko opłaca. Ostatnio też na dokładkę zamówiliśmy płyn do mycia Mili butelek i smoczków (refill w torebce foliowej) za jakieś śmieszne pieniądze, a dzięki temu osiągnęliśmy minimalny pułap do darmowej dostawy.

Tula baby

Kajam się i posypuję głowę popiołem, przywdziewam zgrzebny wór i co tam jeszcze chcecie. Zaniedbałem ostatnio bloga w związku z różnymi zmianami w życiu zawodowym, ale że pisanie daje mi oddech i stanowi coś w rodzaju wentyla, wracam do klikania.

Dziś będzie o nosidełkach. Takich co to kupuje się, a potem z różnych przyczyn nie używa. Akurat w naszym przypadku kupiliśmy takie nosidełko na przełomie lata i jesieni, więc w ty, sezonie Mili już sobie za bardzo nie ponosiliśmy.

Przy wyborze nie było łatwo, bo wachlarz takich nosideł spory. Nawet wstrzymaliśmy się z zakupem do kontrolnej wizyty Mili u ortopedy. Ale zbytnio nie pomogła w podjęciu decyzji.

Rozpatrywaliśmy dwie opcje: Maxi Cosi Easia oraz polskiej produkcji nosidełko Tula. Chustę skreśliliśmy od razu. Znacie K., więc wiecie zapewne, że zwyciężyła opcja droższa. Tula jest naprawdę fajnym nosidłem, choć osobiście za dużo Mili się nie nanosiłem, to K. miała ją kilka razy na sobie. Łatwo się zakłada, dość łatwo reguluje. Choć z tym zakładaniem to na noszenie na plecach gotowi jeszcze nie jesteśmy. Nie tylko dlatego, że na plecy dzieciaka trudno jest założyć. Wybraliśmy czarny model w zebry. Do tego jest jeszcze kapturek, odczepiany, a na pasie praktyczna kieszonka. Dokupiliśmy też wkładkę pod pupę z usztywnieniem na głowę. Ale okazało się, że na wyrost, bo Mila jest już na to za duża. W sumie zapłaciliśmy ok. 450 zł ze zniżką za zakup internetowy w sklepie tublu.pl.

Dużo sobie obiecuję po tym nosidle, ale na razie zima idzie, więc musi przeleżeć w szafie.

W jeden z ostatnich ciepłych wczesnojesiennych weekendów wyglądało to tak.


15.10.15

Google for mums

Pierwsza szkoła dla startupów, w której udział mogą brać udział matki z dziećmi? Nie trzeba być Googlem, by na to wpaść, ale trzeba być Google, by to zrealizować. Na razie w Tel-Awiwie i Londynie.


Zapisany

Przyjęli mnie na "Warsztaty dla TATY". Super. Obawiam się tylko, że o ile w piątek wieczorem dam radę, to poświęcenie całej wolnej soboty chyba się nie uda.


7.10.15

Coś dla mnie i innych tatinków

7 sekretów efektywnego ojcostwa. www.facebook.com/razemnastegnach Tylko jak brać udział w piątkowy wieczór, kiedy każdy szanujący się ojciec powinien wtedy spędzać czas z dzieckiem? ;)