30.3.15

Szkoła 1/15

Jesteśmy po pierwszej lekcji szkoły rodzenia. Na pierwszy ogień takie podstawy, które mam w małym palcu, typu np. Jak organizacyjnie przygotować się do porodu (torba porodowa, transport itd.). Nie było nic o tym, jak dochodzi do zapłodnienia. Pierwsze zajęcia mieliśmy z psycholożką, było trochę zajęć w podgrupach, a druga część ćwiczenia z rehabilitantką. Zaczęło się od oddychania przeponą. Stwierdzam, że K. zupełnie nie oddycha. Powiedziała, że gdyby nasze mamy usłyszały, że można obejrzeć salę porodową, spadłyby z krzeseł. Albo raczej z workowatych puf, na których siedzieliśmy, o ile da się z nich spaść. Takie to mamy czasy i udogodnienia. Zainteresowanie spore - dwie grupy po kilkanaście par. Szkoła jest za darmo, o ile jest się zameldowanym w Warszawie i rozlicza się tu podatki.


Tak to mniej więcej wygląda, choć zdjęcie nie jest z naszego kursu.




27.3.15

Becik

Wszystko to ładne, tylko dlaczego większość tych ciuszków musi być różowa i mieć obciachowe napisy?

25.3.15

Pipi

K. przyznała ostatnio, że dopiero teraz odkrywa dobrodziejstwa toalet w metrze. Teraz godzinne wyjście na miasto to ze trzy wizyty za potrzebą. Mimo że za darmo jest zaskakująco czysto.

24.3.15

C-section

Fakty i mity o cesarskim cięciu. Odsetek cesarskich cięć nie powinien przekraczać 15%, a w Polsce wynosi 40%. Może gdyby kobiety miały gwarancję bezpłatnego znieczulenia byłoby inaczej.

Tekst o cesarkach

Ciekawsze jednak komentarze pod tekstem - co mają do powiedzenia o tym kobiety, które to przeszły.


23.3.15

Babybiznes

Co trzeba mieć ze sobą w zestawie startowym do szpitala:

O ciuchach dla rodzącej matki nie wspomnę...
No to z ciekawości… Sieciówka z ciuchami dla niemowląt, której sklepy znajdują się w galeriach handlowych (matka caryca czy jakoś tak w tłumaczeniu) za dwie pary rękawiczek antydrapek na rączki każe sobie płacić ćwierć stówy. Zupełnie rozwalił mnie zestaw 5 (słownie pięciu) pieluszek tetrowych do "się ulewania". 50 zł. Fakt, że barwione, może dlatego tyle?
Traf chciał, że w ten sam dzień przeszliśmy się alejką z ciuchami dla niemowląt w hipermarkecie. A tam… Ten sam towar z takim samym składem i aż 5 razy taniej. Różni się tylko metką.
Rozumiem, że na dziecku się nie oszczędza, zwłaszcza swoim :) Ale jednak chyba kilka razy przepłacać chyba też nie ma co. Przecież dziecko i tak ma to gdzieś, czy ma na sobie skarpetkę z mothercare czy z reala.

22.3.15

Mózg

Kiedyś miałem to gdzieś. Teraz wzrok na dłużej zatrzymuje się na takich tekstach. Na przykład o badaniach dotyczących konieczności mówienia do dziecka w domu, albo o dbaniu o dietę z kwasami omega-3.
Taki ciekawostkowy tekst
Dlatego też jeszcze bardziej wierzę w przekaz płynący z tych śpiochów :)
A ponieważ nie ma omega-3 do łykania w wersji bez wszystkich innych dodatkowych witamin (którymi K. musi się faszerować), a nie wszystkie ryby są OK do spożycia, to kupiliśmy to.
Mam tylko nadzieję, że za jakieś 20-30 lat nie odkryją nagle, że kwasy omega-3 są szkodliwe.

18.3.15

Top shelf

Jeśli są wózki z wysokiej półki (również cenowej), to jak nazwać te?
http://mamygadzety.pl/najdrozsze-wozki-swiata-top-6/
Bugaboo też się załapał. Jako najtańszy z najdroższych. Źródło: Mamy gadżety for geek parents

17.3.15

Dewiant

Muszę już przestać oglądać się za wózkami na ulicach, bo jeszcze ktoś pomyśli, że chcę dziecko porwać, albo że lecę na mamy wózkowe. Jeszcze w pysk dostanę... Nikt mi nie uwierzy, że ja tylko patrzę na modele i sprawdzam, które najpopularniejsze.

Prowokacja

Taką agitację pro-choice zobaczyła K. naklejoną na jedną z ławek w okolicach szpitala na Madalińskiego. Nielegalna reklama działań "po"?

16.3.15

Siatkarka

Skoro 27 cm na koniec piątego miesiąca było, to znaczy, że będzie siatkarka. Albo taka od z piłką albo z siatami od zakupów.

15.3.15

Nieszczęśliwa miłość, złamane serce

Rozczarowanie, żal, pustka... Te słowa i tak nie opiszą tego, co cisnęło mi się na usta po zobaczeniu na żywca wymarzonego wózka. I na cóż były te wszystkie chwile stracone na przeglądanie recenzji, testów, opisów i wideodemonstracji? Poczułem się oszukany jak ktoś, kto umówił się na randkę z osobą poznaną w internecie, a na miejscu okazało się, że zdjęcia z sympatia.pl były podrasowane w fotoszopie. Ale po kolei... Wózek Britax Affinty, bo o nim mowa, przy bliższym poznaniu okazał się po protu licho wykonany. Aż dziw bierze, że Niemcy firmują coś, co wygląda jak made in China. Owszem jest solidny i bardzo łatwo sterowalny, ale już choćby łączenia metalowych elementów ramy przypomina chamskie spawanie ramy rowerowej. Nawet sprzedawcy ledwo radzili sobie z blokadą przednich kółek, która nie dość że jest mikroskopijna, to jeszcze trzeba użyć nie lada siły, by zaskoczyła albo się odblokowała. Najlepszym elementem całości to wykonanie materiałów typu buda i fotelik spacerowy. No ewentualnie jeszcze kółka. Ale to nie wystarczy. Dość powiedzieć, że gondola jest rozmiaru XS albo nawet petite, co przekreśliło te wybór całkowicie. Bo że fotelik się nie rozkłada to już wiedziałem wcześniej. Kurczę, ten Britax na oko w porównaniu przegrywał nawet z polskim Xlanderem. Wydaje się, że największą zaletą tego modelu jest zwrotność, mały rozmiar i kompaktowość po złożeniu. Ale dla mnie to jednak za mało. A miało być tak pięknie...
No cóż, na czoło peletonu w koszulce lidera wysuwa się Włoch.

10.3.15

Dieta

K. odstawia sok z buraków pastewnych na rzecz... (tamtadam!)... czerwonego mięsa!
Ku mojej uciesze. Nie wiem, czy hemoglobina jej od tego mocno urośnie, ale mięso lubię.

Taczki

Właściwie mogłem ten wpis nazwać "wózkowy zawrót głowy". Ile ja się naoglądałem i naczytałem o wózkach przez ostatnie dni, łącznie z niemieckimi testami. Faktycznie najpierw był plan nabycia drogą kupna używanego sprzętu. Jednak po przejrzeniu internetu okazuje się, że wcale nie jest to taki tani interes, a do tego taczki są mocno wyeksploatowane (no bo właściwie do tego służą). Ale biorąc pod uwagę, że miałby jeszcze bez gwarancji pojeździć kolejne kilka lat to jednak daje do myślenia. Zawęziliśmy wybór i wytypowaliśmy zwycięski model 3 w 1. Oczywiście tak jak to klient 2.0 - obejrzymy dokładnie i pomacamy w realu, ale kupimy taniej w internecie. Z dostawą darmową i ekstrasami.Taką mam koncepcję.

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak może wyglądać reklama TV wózka? Niestety są słabe i przewidywalne jak reklamy proszku do prania z Zygmuntem Chajzerem. Dlatego zamiast reklamy puszczam to. Też wózkowe...


A moment, jednak coś znalazłem i niekoniecznie taką sztywną. Chyba nie liczy się jako reklama telewizyjna, a raczej kilkuminutowe demo wózka. Aha, to nie taki wózek wybraliśmy.


Pokój

Miałem to zrobić już dawno, ale wyleciało mi z głowy. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście, jak wyglądają indywidualne pokoje dla matek w szpitalu to proszę bardzo...

Oto przykład z Żelaznej. Nie wiem, jak wyglądają inne, ale ten na przykład odpicował mój znajomy. A rodziła tu dwukrotnie jego żona. To znaczy w szpitalu, nie wiem, czy w tym akurat pokoju. Prawda, że ładny...?

A tu jeszcze info ze szpitalnego fejsa... czyli zamiast podpisu pod zdjęcie:


4.3.15

Redaktor kontra przedszkolanka

Na nauczycielki wychowujące nasze dzieci w przedszkolu zwykło się mówić "przedszkolanki". Uległa temu nawet redaktor naczelna w marcowym wstępniaku do czasopisma Dziecko (a co? tak, kupiłem. Dziwne?). Nie jest to błąd językowy, mimo że przedszkolanka to równie dobrze może być dziewczynka w wieku przedszkolnym, podobnie jak przedszkolak - to chłopiec w przedszkolu.

Jednak dla wielu kobiet pracujących w przedszkolach może być to określenie krzywdzące. Mówiąc "przedszkolanka" traktujemy je z góry. A przecież osoby, którym powierzamy opiekę nad naszymi dziećmi to niejednokrotnie osoby z wyższym wykształceniem, wieloletnim doświadczeniem, zasługujące na szacunek, zaufanie i partnerskie traktowanie i coś więcej niż mówienie o nich i do nich per "przedszkolanka". Dlaczego tak rzadko mówimy o nauczycielkach w przedszkolu albo nauczycielkach wychowania przedszkolnego?
A kiedy dziećmi w przedszkolu opiekuje się mężczyzna, to zawsze będzie to nauczyciel przedszkola. I nikt nie pomyśli nawet o tym, by mówić o nim "przedszkolanek". Ale przed nazywaniem kobiet "przedszkolankami" jakoś nie mamy oporów.
Pozdrawiam wszystkie nauczycielki pracujące w przedszkolach.




A tutaj proszę. Zaszczyt. Odpowiedź:

Panie Marcinie,
dziękuję za list i uwagę.
Forma felietonu jest nieco inna niż normalnego tekstu, gdzie nie użyłabym formy przedszkolanka, a nauczycielka. W felietonie, w bardzo krótkim tekście trzeba zawrzeć uformowaną myśl i czasem sięga się do skrótów czy kolokwializmów. W tej konkretnej, opisywanej przeze mnie sytuacji, wypowiadała się pani zatrudniona jako "pomoc nauczyciela przedszkolnego" - szczerze mówiąc nie przyszło mi do głowy inne określenie niż popularna "przedszkolanka", by nie zakłócać rytmu zdania.
Ale ma Pan rację, w szczegółach zawsze tkwi sporo znaczeń i przekazów.
Pozdrawiam serdecznie!
Joanna Szulc
 

3.3.15

Noworoczne #WishesForBaby

Fisher Price nakręcił na nowy rok reklamówkę z udziałem noworodków urodzonych 1 stycznia 2015 r. Zdjęcia kręcone były też w warszawskim Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny przy ul. Madalińskiego. Więc oprócz maleństw z Bostonu, Los Angeles, Tokio, São Paulo, Meksyku, Bangladeszu i Nairobi, pojawia się także dziecię z Warszawy.