14.6.15

Fotowspominki

To jeszcze sprzed Mili na świecie. W takiej torebce z kroplówą w pompie się zadaje szyku na korytarzu. Lepsze to niż prowadzenie ze sobą tego wieszaka na płaszcze, którym można zahaczyć o framugę drzwi.
Takie jedzenie. O smutnych szpitalnych lanczach już było wcześniej. K. często w ogóle nie ruszała. Zjadała szpitalną polewkę i to, co jej przynosiłem (poza słynnymi już naleśnikami i śniadaniowym musli). Co było robić. Szpitalne drugie dania spożywałem ja.
W salach za tymi drzwiami ciekawe efekty akustyczne.

2 komentarze:

  1. Studzienina w upale w ogóle się rozpłynęła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, o co Ci chodzi z tym jedeniem, Marcinie! Ten Hit na śniadanie to po prostu hit! Na Bródnie, gdzie rodziłam Basię, nie dawali! I gdzie tu sprawiedliwość, gdy cierpnienia te same!

    OdpowiedzUsuń