14.6.15

Mętlik

Kiedy dziewczyny były w szpitalu, noce poza prasowaniem ciuszków czy montowaniem łóżeczka upływały mi na czymś takim. Z rozłożeniem było łatwiej, trudniej poskładać to wszystko do kupy. Ale tak poważnie - sam bym tego nie kupił, bo wrzątek i garnki załatwiają sprawę, ale podarowany wyparzacz to jest jednak wygodniejszy i szybki. Tych wszystkich różnych butelek i smoczków zrobiło się tak dużo, bo jeszcze dodatkowo w szpitalu K. dostała. No i okazało się, że trzeba się skupić na dwóch takich samych butelkach i czterech pasujących do niego smoczkach. A resztę schować na pamiątkę, albo odłożyć na kolejne miesiące. Inaczej trudno się połapać, co już wyparzone, a co jeszcze nie, a przecież Mila na dostawę czekać nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz