25.9.15

Keta



Znacie ten ból? Trzymasz dziecko na rękach, a dzieciak pluje smoczkiem, który ląduje na podłodze. Aby uniknąć tego typu niepodzianek wymyślono mocowania, dzięki którym smoczek może sobie dyndać nawet wypluty ze zdwojoną siłą. K. była bardzo sceptyczna wobec plastikowego łańcuszka do smoczka, który dostalismy z pamiętnym zestawem NUK. A to dlatego, ze mocowanie do smoczka jest wyjatkowo duże. Tak duże, że Mila nawet niespełna dwumiesięczna była w stanie wyciągnąć sobie z buzi smoczek przypadkowo zahaczajac rączką o ten zaczep. Za to NUK-owy łańcuszek ma bardzo przyjemny dla oka klips z Kubusiem Puchatkiem, którym przypina się łańcuszek na przykład do ubranka.









Jako alternatywę nabyliśmy drogą kupna nieco przyjemniejszy, krótszy i mniej inwazyjny sprzęt. W Rossmannie za niecałe 10 zł można kupić tasiemkę zamiast łańcuszka. Zamiast plastikowego zaczepu na smoczek jest silikonowe kółko, przez które bez problemu przeciska sie uchwyt smoczka. Natomiast mocowanie do ubranka odbywa się za pomocą nieco większego klipsa, między który wtyka się fragment ciuszka, a następnie całość zaciska. To oczywiście nieco gorsze rozwiązanie niż prosty klips, ale duży plus za silikonowe mocowanie smoczka i zgrabną tasiemkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz