19.7.15

Mata Pirata

Z oblatywaczką Milą przetestowaliśmy matę edukacyjną, którą dostaliśmy od Canpol Babies. Ekscytacja pełna, bo to pierwszy test na poważnie z produktem przysłanym przez producenta dla nas właśnie w tym celu.

Wszystko zaczęło się od tego wpisu. Potem było powiadomienie o zakwalifikowaniu.
No i jeszcze blogerki do testowania zostały ogłoszone na stronie:

Klawy awatar z automatu, co?

No ale do rzeczy:
A więc tak wygląda testowanie na bloga...
Paczka przychodzi kurierem.
W środku pokaźne pudło chowające zabawkową matę z piratami. Całość wygląda na część jakiejś nowej kolekcji - z obrazków na pudełku wynika, że są i pirackie maskotki, bajeczki i kubki w tej serii. Taka mata - sprawdziłem w internetach - kosztuje ok. 180 zł.

W paczce następna paczka
W skład zestawu wchodzi mata, pałąk oraz trzy maskotki-zwierzątka w stylizacji pirackiej (każda jest jednocześnie grzechotką) oraz dwie kolorowe zabawki ni to grzechotki ni to gryzaki. Wszystkie można odłączyć od pałąka i przywiesić np. przy łóżeczku albo przy wózku czy nosidełku/foteliku za pomocą zawieszki z rzepem.



Całkiem zgrabny patchwork
Sama mata została zaprojektowana jako taki patchwork składający się z różnego koloru materiałów o różnej fakturze i wyraźnych barwach. Wszystko miękkie i przyjazne w dotyku. Tak więc przysłowiowa delikatna pupcie niemowlęcia nie ucierpi. Niektóre łatki to takie szeleszczące elementy, które - jak rozumiem - mają za zadanie pobudzać zmysły dziecka. W jednej zaszyta jest grzechotka, w innej piszczałka, w jeszcze innej - pozytywka, a w kolejnej umieszczono lusterko.



Nie ma żadnej instrukcji, ale w tego typu zabawce jest chyba zbędna. Ważna informacja o praniu na metce, żeby właściwie nie prać, a przecierać wilgotną szmatką ze względu na pozytywkę i ryzyko jej uszkodzenia. Po prostu pewnie po przygodzie z pralką przestałaby grać.

Mam wątpliwość czy znaczek pirata i logo Canpol Babies powinno znajdować się w centralnym miejscu maty. Rozumiem względy marketingowe i branding, ale są to jednak nieco szorstkie naszywki i raczej nie położyłbym tu dziecka tylko w pieluszce w obawie przed otarciem np. plecków. Tak samo będę uważać, by przy leżeniu na brzuszku nie miało w tym miejscu buzi. Przecież nie o to chodziło, by czymś ten szorstki element jeszcze przykrywać przed położeniem tu głowy dziecka.

Druga sprawa to szeleszczące wszywki w centralnej części maty. Fajne do pobudzania dzieciaka, ale akurat w tym miejscu szoruje o nie głowką i jest to chyba trochę dla bobasa irytujące.

Po przeniesieniu za pałąk zabawkę trzeba trochę wyrównać, ale to jasne, bo przecież mata i ścianki nie trzymają się sztywno.

Mata, którą dostaliśmy, ma bardzo fajną funkcję podnoszenia "ścianek", jeśli obręb maty można nazwać ściankami. No ale mają tutaj taką po prostu funkcję. Poprzez połączenie rzepami powstaje coś w rodzaju kojca. Większy dzieciak nie wypełznie nam poza obręb maty.

Te maty edukacyjne są sygnowane do użycia od wieku dziecka 0+, czyli właściwie od narodzenia. Nie wiem jednak czy Mila nie jest na to jeszcze po prostu za mała. Oczywiście będzie sobie grzecznie leżeć, ale że wzrok jeszcze nie wykształcony to nie wiem, czy dojrzy jakąkolwiek zabawkę zawieszoną na pałąku. Usłyszy na pewno dźwięk grzechotek. No i to szeleszczenie obok głowy.


Pałąki mocowane do maty na takie zatrzaski.
Tutaj miałem pauzę, by zastanowić się czy nogi pałąka stawiać na krzyż. Kłania się brak instrukcji. Rzut oka na zdjęcie na pudełku nie pozostawił wątpliwości - oba połąki nie powinny się krzyżować. Czerwony równolegle z żółtym. Mocowane do maty na zatrzaski.

Za ten pałąk można całą konstrukcje przenieść, wówczas jednak przy podnirsionych ściankach mata ulega lekkiej deformacji i w nowym miejscu trzeba ją wyrównać.





Po montażu pałąka (proste jak budowa cepa), podniesieniu ścianek i spięciu ich rzepami okazuje się, że te zabawki wcale nie wiszą tak wysoko, by nawet miesięczne dziecko nie ich zauważyło. Zwłaszcza że są kolorowe.

Po rozłożeniu ścianek oczywiście zwiększa się średnica maty ale też cała konstrukcja sprawia wrażenie stabilniejszej. Wymiary są zresztą na pudełku.

Mata z rozłożonymi "ściankami"
Producent jest polską firmą i mam do niej sentyment. W domu jest już kilka akcesoriów Canpol Babies (nie podlizuję się) - poza drobnymi akcesoriami przede wszystkim laktator. Na pudełku nie widzę kraju produkcji, ale jest info, że zabawka designed and approved in EU.

Nie wiem co na to wszystko Mila, bo zakryła twarz, ale marynarskie wdzianko Miss Sailor pasowało do piratów jak ulał, choć nie było to zaplanowane.

No więc jak? Mata OK. Zostaje u nas.

1 komentarz: