I kiedy już jest chwila spokoju. I kiedy już zgromadzimy trochę energii wieczorem, by opanować ciężkie powieki i coś obejrzeć. I kiedy już wybierzemy film, który trwa 90 minut, a więc idealnie wpasowany między pory karmienia. To musiał być to taki gniot. "Before I go to sleep" z Nicole Kidman i Colinem Firthem - nie warto. To już lepiej byłoby przekimać ten czas.
Rozterki początkującego ojca. Zapraszam do komentowania, lajkowania i szerowania. Przyciski pod wpisami :)
30.6.15
Grucha
O ile sprzęty typu laktator czy wyparzacz są OK, o tyle akcesoria firmy canpol babies są nie-OK. Na przykład taka gruszka, która ma na celu udrożnienie noska, czyli mówiąc wprost wyciągnięcie glutów. Po pierwsze jest mikroskopijna, nie ma szans, by w gruszce wytworzyć jakiekolwiek ciśnienie zdolne cokolwiek wyssać. Po drugie przy ściśnięciu gruszki między jej obrzeżem a plastikową nasadką tworzy się przerwa. Przez to w ogóle nie spełnia swojej funkcji. Do dupy. Nie polecam. I Mila też nie. Mimo że to tylko kilka złotych, uznaję je za wyrzucone w błoto. Albo raczej do kosza z pełnymi zawartości pieluchami.
28.6.15
Klatka
Wygląda to trochę drastycznie, ale to autentyk. Przed II wojną światową wynaleziono w USA sposób na to, co dziś nazywa się werandowaniem dziecka. A że wówczas w nowo budowanych wieżowcach brakowało miejsca w małych mieszkaniach, idealnym rozwiązaniem okazało się zorganizowanie za oknem platformy otoczonej siatką. Dzieciak miał dostęp do powietrza i miejsce do zabawy. Potem przyjęło się to w Wielkiej Brytanii. To co, Mila? Za okno?
27.6.15
Z cyklu: Niepodobni 2
No więc mam moje zdjęcia, ale wciąż trudno z uchwyceniem podobieństwa. Czarno-białe zdjęcia zostały wykonane w wieku moich sześciu miesięcy, więc na właściwe porównanie trzeba jeszcze poczekać.
A może Wy znajdziecie podobieństwa?
Oblatywaczka Mila testuje: na zmywak
25.6.15
Rattle
Prawdziwie oldskulowa grzechotka. Vintage, lata 80. Skąd wiem? Bo to moja! :) Rodzice przechowali i właśnie przysłali. Magia.
Cashback
Legia
To było tak. 2 listopada byliśmy z K. na meczu z Ruchem Chorzów. Ona już wtedy wiedziała, ja jeszcze nie - dowiedziałem się dopiero parę dni poźniej. To znaczy, że na meczu byliśmy już we trójkę. No to jak zobaczyłem taki śpiworek, to po prostu musiałem go kupić. Taka historia.
24.6.15
PESEL
Nie ukrywam, że przyszedłem 10 minut przed ustalonym czasem i powitał mnie karcący wzrok urzędniczki, która kazała mi poczekać na swoją kolej na korytarzu. Nasunęło mi to kilka złych myśli o takich paniach życia i śmierci, ale potem już wszystko minęło gladko i spokojnie. Oczywiście zdjęcie Mili też okazałem, żeby panie wiedziały, że nie mają do czynienia tylko z kolejnym zapisem statystycznym. Jak to K. usłyszała znowu zlapala się za głowę. Pani powiedziała, że już można paszport robić (coś sugeruje?) i że zawiadomią naszą dzielnicę o meldunku (to jeszcze jest?).
Misja druga do dowiezienie skierowania do lekarza do Instytutu Matki i Dziecka na Kasprzaka. Te rejony Woli to dla mnie terra incognita. Więc możecie sobie wyobrazić moje przerażenie, kiedy po raz pierwszy stanąłem na terenie szpitala na Kasprzaka. Katownia - to moje pierwsze skojarzenie. Po chwili jednak okazało się, że pomyliłem Szpital Wolski ze szpitalem dla dzieci, który znajduje się po sąsiedzku. Odetchnąłem. Co prawda w centralnej rejestracji dziki tłum i swoje odstać trzeba, ale sprawa załatwiona. Wrócimy tu 30 lipca z Milą.
22.6.15
Ojcostwo
Jedno wiem na pewno, nie zamieniłbym tych pierwszych tygodni spędzonych z córką (i żoną) na nic innego w świecie.
Oblatywaczka Mila prezentuje: pieluchy

Wg K. najlepsze z dotychczas używanych są bella happy, bo nie są takie długie jak pozostałe. Moim zdaniem te z Rossmanna (nie ma na zdjęciu), bo są najbardziej rzekłbym - kompaktowe. Jedynki, a jakby specjalnie skrojone na Milę, bo najmniejsze wydaje się. Są co prawda jeszcze tzw. zerówki, ale to naprawadę na tyci pupcie wcześniaków. Co ciekawe, niektóre z pieluch mają wycięcia na kikut pępowiny, ale nie wszystkie. Np. nie miał ich Pampers, co mnie zdziwiło, a miały np. pieluszki z Rossmanna albo Leclerca. Ale poza tym, pielucha jak pielucha. Jedna uwaga - przy tych z Leclerca urwał mi się rzep przy pakowaniu Mili.
A co na to Mila? Jej i tak wszystko obojętne. Kupę i siku robi się w końcu tak samo niezależnie od pieluchy.
Antydrapki
Przy okazji - zauważalny wzrost masy. 2800 g. W ciągu tygodnia, czyli od wypisu ze szpitala, przybyło 300 g. Mila goni równieśników.
Oblatywaczka Mila prezentuje: krem z filtrem

Co na to Mila?
Następnym razem mniej kremu proszę.
Bojler
I jeszcze jakiś świeży ranking podgrzewaczy do butelek.
Dla każdego coś dobrego

21.6.15
Śmieci
Odkąd Mila pojawiła się w domu drastycznie wzrosła ilość odpadów komunalnych w naszym gospodarstwie domowym. A tym samym liczba moich pielgrzymek ze śmieciami na dół. Chyba kupię jakieś budowlane worki, żeby ładować te wszystkie mniejsze torebki ze śmieciami, bo coraz trudniej mi się zabrać za jednym razem. Po jednej nocy z Milą urobek może wynieść nawet cały kubełek o pojemności 20 l. Chyba niedługo wzrośnie nam opłata za śmieci.
19.6.15
Lustereczko
Akurat to lusterko udało mi się wynegocjować przy zakupie wózka. Nie chcieli nic zejść z ceny, ale dołożyli taki fant. Montuje się na zagłówku i dzięki niemu w lusterku wstecznym widzę buzię Mili (choć w tej chwili widzę tylko pusty fotelik i flanelową pieluchę).
Oblatywaczka Mila prezentuje: smoczki i ssanie
Żadnym tam ekspertem nie jestem, ale tygodniowa współpraca z Milą pozwala już wyciągnąć pewne wnioski. Na przykład o takich smoczkach do butelek. Mieliśmy do próbowania NUK (jeszcze z wygranego zestawu podczas pamiętnego szkolenia bezpieczny maluch), medela (to Kasia w szpitalu dostała), canpol babies (z zestawu do laktatora), philips avent oraz tomee tippee.
No więc z braku innych jeszcze w szpitalu jechaliśmy na canpol babies i zdobycznej medeli. Sprawowały się, ale Mila nie mogła coś wyciągnąć z nich więcej. W domu mogliśmy spróbować nuka i okazało się, że ta zakrzywiona końcówka zupełnie jej nie pasuje, nie chce jej ssać. Tomee tippee mimo najmniejszego rozmiaru jest chyba dla niej za duży mimo wzystko, bo ulewa. Zaś wybór Mili padł na smoczki philipsa aventa. Zestaw z butlą ciągnie aż miło. Je coraz więcej i rośnie.
Zestaw smoczkowo-butelkowy nauk ma za to fajny kapsel, dzięki któremu butelkę można wykorzystać do przechowywania pokarmu albo wymieszania formuły. Butelka z zestawu laktator canpol babies też ma taki kapsel, ale jest malutka.
Rutyna
Odkąd dziewczyny wróciły do domu, jechałem jak na speedzie. Mogłem w ogóle nie spać. Aż w końcu przyszło znużenie...
Obciach
Pomysł racjonalizatorski

Waga

A tutaj mały lansik na spacerze do przychodni. Był to też pierwszy sprawdzian wózka. Sekundy po tym, jak wyszliśmy z bloku, zaczęło padać. Więc wszystko musieliśmy wcisnąc do samochodu i podjechać. Ale z powrotem spacerek się udał. Mila miała wiele nowych doznań słuchowych. Trochę też ją wytrzęsło. Po powrocie pochłonęła z przejęcia więcej niż zwykle.
18.6.15
Robimy masę
W Opolu mleczarnia Zotta ma stacjonarny klep, w którym można kupić produkty nabiałowe. Nutricia w Opolu nie ma sklepu przyfarbrycznego, ale znalazłem sklep wirtualny. Niestety cena za opakowanie nie jest specjalnie tutaj atrakcyjniejsza niż w pierwszej lepszej drogerii. Nawet 2-3 zł drożej. No chyba że trzeba tutaj przypilnować jakieś promocje.Bebilon jest też w kilku innych miejscach w internecie dostępny, np. 6 opakowań za 300 zł, co daje puszkę za 50 zł. Znalazłem też serwis www.mlekolandia.pl.
Mała je coraz więcej i częściej. Nabrała już policzków i rączki widocznie większe. Mam nadzieję, że nie mutuje od tego mleka modyfikowanego. Dziś chwila prawdy na wadze w przychodni podczas wizyty kontrolnej.
17.6.15
Być testerką
No więc niniejszym wyrażam chęć wzięcia udziału w testach produktów w programie Blogosfera Canpol Babies. Zachęcam też innych rodziców do wzięcia udziału w programie.
No to teraz zobaczymy, czy przyjmą mnie na testerkę :)
Sauna
To nie jest próba podlizania się, bo zgłosiłem bloga do konkursu Canpol Babies. Naprawdę ten wyparzacz do butelek i smoczków się przydaje. Myśleliśmy, że to fanaberia i poradzimy sobie zalewaniem wrzątkiem. Po czym uświadomiliśmy sobie, ile wody i prądu marnujemy w ten sposób. Z pomocą przyszedł nam ten podarowany wyparzacz-sterylizator. Mieszczą się tam cztery butelki, smoczki plus te inne małe pizdryki typu uszczelki czy obejmy czy jak to tam się nazywa. Wystarczy pół szklanki wody i w 10 minut wszystko gotowe.
Zabrzmiało jak lokowanie produktu, ale w końcu po to też piszę, być może ktoś skorzysta, a waha się z decyzją o zakupie. Warto. A jeszcze lepiej dostać od kogoś, jak my :)
Mógłby tylko nie piszczeć tak przeraźliwie przez 8 sekund po zakończeniu pracy - daje osiem głośnych pisków, zupełnie moim zdaniem niepotrzebnie (nie da się tego wyłączyć, trzeba wyjąć wtyczkę najwyżej).
Jedyną rzecz, o jakiej powinien pomyśleć producent, to dostępnośc instrukcji swoich produktów na stronie internetowej. Obsługa wyparzacza niby prosta jak obsługa cepa, ale jednak musiałem się chwilę zastanowić, co gdzie włożyć, oraz gdzie ile wlać wody.
Z firmy CAnpol Babies mamy też laktator. Sprawdza się świetnie, choć nie mnie to oceniać. Ale widzę efekty. Czasem rozszczelnia się przy pobieraniu pokarmu, ale to chyba zależy od przyłożenia do skóry.
Położna z rejonu
16.6.15
15.6.15
Insomnia
Urlop ojcowski
I nothing else matters. A tymczasem obok wpisów z Milą w treści pojawiły się reklamy Milki. Prawda li to?
14.6.15
Homecoming


Skandal
Fotowspominki



Mętlik

Z cyklu: niepodobni

13.6.15
Znaki
Gratulacje

Song
12.6.15
Gift bag

Smutne lancze
9.6.15
Kojo
No i jest kojo. A zdjęcie obrazuje work in progress. Czas operacyjny 2:43 AM.
Jest Mila!
No po prostu nie wiem co, napisać. Słów brak. Chyba tylko tyle, że czas zmienić podtytuł bloga z "przyszłego taty" na inny.
No i kilka liczb mówiących już wiele na temat tej młodej panny:
Wzrost (raczej długość) 53 cm
Waga 2730
A K. naprawdę bohatersko to wszystko zniosła. Fachowo nazywają to porodem fizjologicznym, a nieformalnie drogami natury. A więc obyło się bez cięcia. Czas akcji 3,5 h. Była po prostu silna i rewelacyjna. Zwłaszcza że w pokoju obok ryk niczym wycie syreny trwał od 16:00 do 23:00 nonstop.
Kabelek zasilania od maminego brzucha przeciąłem sam. Pozwolili mi zostać do 23:00. Długo - zwłaszcza, że Mila zobaczyła świat o 19:35.
Tak że celowaliśmy w Madalińskiego, ostatecznie stała się Żelazna. Najważniejsze, że wszystko OK.
A wieczorem pod oknem zamkniętego już szpitala kompani świeżo upieczonego tatusia, którego wcześniej widziałem na korytarzu, razem z nim świętowali narodziny nowego Polaka, albo Polaków (jeśli bliźniaki) z puszkami i kielonami w dłoniach. Duch w narodzie nie ginie!
A to jest Mila najedzona i śpiąca. Pajacyki okazały się za duże, mimo że były w najmniejszych możliwych rozmiarach. Czapeczka też. Dopiero dziś dowiozłem z domu coś mniejszego. Ale jej chyba wszystko obojętnie.