Pokazywanie postów oznaczonych etykietą samochód. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą samochód. Pokaż wszystkie posty

25.9.15

Podgrzewacz samochodowy

Moje perypetie z kupnem podrzewacza do samochodu opisywałem w poście o pamiętnej wyprawie na Tarchomin. Ostatecznie ten podgrzewacz zamówiliśmy gdzie indziej. Leży sobie w schowku w samochodzie, bo nie wybieramy się nigdzie po Warszawie, by musieć go używać. Ale na pewno będzie w pogotowiu w przypadku potrzeby podgrzania papu podczas dłuższego wyjazdu do lekarza. Nam przyszło go na razie użyć słownie raz podczas powrotu od dziadków. Musieliśmy się zatrzymać jakieś 100 km przed Warszawą i nakarmić Milę. Podgrzewacz jest zrobiony z rozciągliwego materiału, dzięki czemu szczelnie opatula każdą butelkę. A wtyczka pasuje do gniazdka samochodem zapalniczki. I o to chodziło. Myliłby się jednak, kto myślał, że to jak kuchenny czajnik elektryczny. Co najmniej 5 minut trzeba silnikiem pogrzać, żeby temperatura w butelce raczyła wzrosnąć. Dlatego planując postój na karmienie, warto podłaczyć butlę do grzania jeszcze podczas jazdy, bo potem na postoju szkoda czasu.

8.8.15

Wozkifoteliki.pl - odradzam

Szykuje nam się podróż z Milą przez pół Polski, więc mimo że upały w pełni, chcieliśmy zaopatrzyć się w podgrzewacz do butelek z wtyczką do samochodowej zapalniczki. Nawet jeśli teraz się nie przyda, to będzie na zimę i na tzw. zaś. A nuż się temperatura nagle zmieni, w końcu już prawie jesień. A i podczas chłodnej nocy może się przydać w trasie.

Przejrzałem internety, żeby zasięgnąć opinii znawczyń. Żelowy podgrzewać mnie nie interesuje, bo mamy już samonagrzewającą się butlę. Najpierw chciałem kupić ten podgrzewacz firmy Babyono (40-50 zł), bo najtańszy, a w końcu jako to filozofia, podgrzewacz ma podgrzewać, czy za 100 czy za 30 zł.



Ale w sieci same druzgocące opinie. Że nie grzeje, że nie trzyma ciepła, że do dupy… W sumie, jak się tak przyjrzałem fotografii to faktycznie - otula to coś butelkę niezbyt szczelnie. No to szukamy dalej. Szaleć jednak nie ma co, w końcu to tylko podgrzewacz, więc wybrałem tylko półkę wyżej. Cenowo (50-60 zł). Podgrzewacz firmy Hauck, który wykonany jest z takiej rozciągliwej tkaniny i dzięki temu szczelnie otula butelkę.




Najtańszą ofertę znalazłem w sklepie www.wozkifoteliki.pl. Celowo nie daję aktywnego linku, bo nie mam pozytywnych doświadczeń do opisania.

No więc wszystko niby w porządku od zamówienia w internecie do uzyskania potwierdzenia przyjęcia zapłaty. Wybrałem osobisty odbiór na Białołęce, bo i tak tego dnia miałem coś do załatwienia u znajomych (Jagoda to o Was! :)

Jeszcze w czwartek czy piątek dzwonię tam, by upewnić się, że są otwarci w sobotę. Owszem, ale facet coś mówi, że musi sprawdzić, czy mają jeszcze te podgrzewacze i jakby co to ewentualnie oddzwoni.

W rzeczoną sobotę jadę na miejsce, a on na to, że chyba nie ma tego podgrzewacza i że błąd w systemie. "No to przecież miał Pan zadzwonić, nie przyjeżdżałbym" - mówię. Kiedy okazało się, że podgrzewacze powinny przyjść w tygodniu, składam propozycję: "To za ten błąd w systemie przyślecie mi ten podgrzewacz do domu".
A on na to: "No to będzie 20 zł kurier…".
Ja: "Chwileczkę, to był błąd po Waszej stronie, ja specjalnie przyjechałem po odbiór. Moglibyście przysłać na własny koszt".
On: "No ewentualnie pocztą mogę wysłać, to będzie 8 zł".
Ja: "Nie, no to w takim razie poproszę o zwrot kasy".

No i trzeba przyznać, że dyspozycja anulowania zamówienia i zwrotu poszła natychmiast. Tak więc mikroskopijny plusik za wrażenia artystyczne, ale ogólnie występ słaby. Pierwszy raz spotkałem się z kimś, kto wolał oddać klientowi kasę za towar niż go sprzedać, dając coś od siebie, np. mały rabacik w formie pokrycia kosztów wysyłki. Przecież to dla tej firmy pryszcz, zresztą do odliczenia.

Naprawdę dobrze, że i tak się tam wybierałem, w przeciwnym razie mój wkurw sięgałby zenitu. A może po prostu miałem pecha? Awanturujący się nie bywam. Krawaty noszę.

Tak więc koniec końców podgrzewacz zdążyłem zamówić gdzie indziej. A jak przyjdzie, to opiszę testowanie.

19.6.15

Lustereczko

To znowu jeden z tych gadżetów, których bym sam nie kupił. Ale że ją dostałem...
Akurat to lusterko udało mi się wynegocjować przy zakupie wózka. Nie chcieli nic zejść z ceny, ale dołożyli taki fant. Montuje się na zagłówku i dzięki niemu w lusterku wstecznym widzę buzię Mili (choć w tej chwili widzę tylko pusty fotelik i flanelową pieluchę).


Nie wiem, ile to kosztuje, ale przydatne. BeSafe Baby Mirror.

7.6.15

Baza

Zdjęcie z cyklu "Don't try this at home", czyli coś poszło nie tak...
Okazuje się, że kupić używaną bazę do naszego fotelika nie jest tak łatwo. I dobrze, że nie kupowałem w ciemno, tylko umówiłem się na przymierzenie. Znalazłem na olx.pl. Mimo że ta sama firma i nawet wydawało się ten sam model (przynajmniej z nazwy), a jednak jedno nowszy nie pasuje do wersji. Albo nowsza wersja jest inna, bo to jakiś bezpieczniejszy projekt (tak wierzę), albo - jak twierdzi K. - celowo wypuszczają na rynek co jakiś czas nowe modele z nowymi akcesoriami, tak by ludzie nie odkupowali od siebie, tylko zmuszeni byli kupować nowe. No więc skoro już byliśmy oboje to pobawiliśmy się w umocowanie fotelika w aucie pasami. Za pierwszym razem to w mistrzostwach montowania fotelików na czas nie miałbym szans. Ale za każdym kolejnym już coraz lepiej. A z przodu to już w ogóle 15 sekund. I co się okazało? Musimy maksymalnie odsunąć kanapę do tyłu, by pas objął przód fotelika. Ale może tak trzeba, albo po prostu mamy za krótkie pasy ;) Koszt: utrata miejsca w bagażniku. Auto trzeba zmienić :)