
Rozterki początkującego ojca. Zapraszam do komentowania, lajkowania i szerowania. Przyciski pod wpisami :)
12.6.15
Gift bag

Smutne lancze
Zdjęcie jeszcze sprzed porodu, ale wiąże się z obiadami na
Żelaznej ciekawa historia. I tu mała zmyłka, bo nie o ziemniaczkach z
mięskiem i mizerią tu będzie. W dniu porodu K. już oczywiście nie mogła
jeść, a tutaj po serii takich rarytasów jak ta gigantyczna porcja
obiadowa w niedzielę, w poniedziałkowym menu były ... Naleśniki. Celowo z
wielkiej, bo K. lubi. Była wkurzona, że akurat, kiedy ona nie może
jeść, są naleśniki. Położna zachowała dla niej porcję. "Warto u nas
rodzić dla tych naleśników" - cały czas starała się żartować, kiedy K.
już dostała skurczy. Nie wiem, czy K. to pomagało, ale rzeczywiście
starały się położne rozładować atmosferę. Faktycznie naleśniki dla K.
pojechały z nami windą na blok porodowy. Ostatecznie przed północą
naleśniki zniknęły z lodówki i K. dostała jakieś kanapki. Ale nazajutrz
temat znikniętych naleśników powracał, K. i położna żartowały z całej
sytuacji, a naleśniki pojawiły się na obiad znowu we środę.
Zniknięte naleśniki jak te zniknięte parówki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)