Pokazywanie postów oznaczonych etykietą butelki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą butelki. Pokaż wszystkie posty

25.9.15

Podgrzewacz samochodowy

Moje perypetie z kupnem podrzewacza do samochodu opisywałem w poście o pamiętnej wyprawie na Tarchomin. Ostatecznie ten podgrzewacz zamówiliśmy gdzie indziej. Leży sobie w schowku w samochodzie, bo nie wybieramy się nigdzie po Warszawie, by musieć go używać. Ale na pewno będzie w pogotowiu w przypadku potrzeby podgrzania papu podczas dłuższego wyjazdu do lekarza. Nam przyszło go na razie użyć słownie raz podczas powrotu od dziadków. Musieliśmy się zatrzymać jakieś 100 km przed Warszawą i nakarmić Milę. Podgrzewacz jest zrobiony z rozciągliwego materiału, dzięki czemu szczelnie opatula każdą butelkę. A wtyczka pasuje do gniazdka samochodem zapalniczki. I o to chodziło. Myliłby się jednak, kto myślał, że to jak kuchenny czajnik elektryczny. Co najmniej 5 minut trzeba silnikiem pogrzać, żeby temperatura w butelce raczyła wzrosnąć. Dlatego planując postój na karmienie, warto podłaczyć butlę do grzania jeszcze podczas jazdy, bo potem na postoju szkoda czasu.

1.9.15

Na zmywaku po raz enty

Dziś z Oblatywaczką Milą przetestujemy utensylia do mycia dziecięcych butelek i akcesoriów, czyli po polsku - szczotki.
Nabyliśmy drogą kupna dwie takie szczoty. Obie firmy Canpol Babies. Pierwsza z nich to typowa szczotka do butelek z uchwytem w kształcie misia. Sprzedawana jest chyba w dwóch wersjach koloru. Nie pamiętam już jednak tej drugiej. Cena: 6-7 zł. Co tu dużo pisać - po prostu szczotka do butelek. W zestawie sprzedawana z taką mniejszą szczoteczką do czyszczenia smoczków. I właśnie ta malutka mi się najbardziej podoba. Ten ozdobnik w kształcie misia może i ładnie wygląda, ale trudno nakłada się go np. na haczyk w kuchni.
Drugi rodzaj szczotki również występuje w kilku wersjach koloru, ale paleta barw jest tu zdecydowanie szersza. My wybraliśmy czerwień. Solidna szczotka za 8-9 zł. Bardzo praktyczne zakrzywienie pozwala doczyścić zakamarki butelki. Choć po 2 miesiącach używania zauważyliśmy już pewne zmęczenie materiału w postaci mocno rozgiętego włosia. Nie do końca też wiem, co autor miał na myśli z tą gumową końcówką. Nie sądzę, by było to do czyszczenia smoczków, bo niby jak? Może z resztek jedzenia w smoczku? Gdzie tam! Przecież  nic gęstszego od mleka i wody przez smoczek nie przejdzie. A może służy to do skrobania zaschniętych resztek mleka wewnątrz butelki? Może, ale który rodzic dopuści naczynia swojego dziecka do takiego stanu?
Więc z nudów można sobie tą gumką też w nosie podłubać.
A rak szczerze? Wystarczy kupić normalny wycior do butelek na dziale małe AGD za 2-3 zł i zmieniać co 2 miesiące. Gwarantuję, że da radę.

11.7.15

Oblatywaczka Mila testuje: na zmywaku 3

Dziś na warsztat bierzemy płyny do mycia smoczków i butelek. Tak jak wcześniej wspominałem, pierwszą butelkę płynu NUK zostaliśmy w prezencie. Drugą kupiłem w promocji, ale zauważyłem alternatywę. Również niemiecka jakość. Znany marka produktów do utrzymywania czystości z żabką (Frosch). Można jakości ufać, ale najlepiej sprawdzić. No to jedziemy z porównaniem.

Oba płyny (po 500ml) mają taką samą bardzo rzadką konsystencję, co w przypadku płynów do mycia naczyń wydaje się nienaturalne. Oba jednak pienią się wzorowo i to przy odrobinie tylko płynu w wodzie. Ja stosuję je w rozcieńczeniu. Gdybym postępował tak, jak instruuje NUK na butelce (psikać odrębinę do smoczka i butelki) to obawiam się, że taka butelka nie starczyłaby nawet na tydzień.

Oba płyny mają delikatny zapach, ale nie zostaje on na butelkach czy smoczkach, które zresztą i tak przecież wędrują jeszcze do sauny, czyli wyparzacza. Frosch całkowicie bezbarwny, NUK lekko żółtawy.

Oba płyny są produkowane w Niemczech, ale Frosch postarał się o polską wersję etykiety produktu, podczas kiedy dystrybutor płynu NUK zastosował tylko małą nalepkę po polsku naklejoną na niemieckie etykiety.

Płyn NUK występuje też w butelkach 350 ml, ale są opakowania półlitrowe w promocyjnej  cenie. Wydaje mi się, że tylko w takich NUK jest wart zakupu, a i tak jest wówczas droższy od konkurencji o jakieś 3-5 zł. Akurat w tym wypadku różnica między płynami NUK i Frosch  wyniosła 17:13 zł. Na półce był jeszcze jakiś płyn o nazwie Dzidziuś za mniej niż dychę. Może kiedyś jeszcze przyjdzie czas na sprawdzenie tegoż.

Na razie stwierdzam, że NUK i Frosch  porównywalne z cenowym wskazaniem na ten drugi.