Podobno baba z wozu - koniom lżej. Ale w tym wypadku jest zupełnie odwrotnie. To znaczy Mila przybiera na wadze (14 tygodni życia - 6 kilo żywej wagi), a mi łatwiej prowadzi się wózek. Oczywiście nie zmienił swojego twardego zawieszenia, ale ponieważ Mila jest coraz cięższa - łatwiej nim pokonywać wyboje i nie jest to już tak odczuwalne, jak np. miesiąc temu. A zresztą Mili to i tak nie przeszkadza, bo i tak zasypia na wertepach. Najbardziej lubi drobną kostkę brukową.
Wózek, jakim jeździmy, już opisywałem. Warto jednak jeszcze napisać, czym wyróżnia się od innych. Ma bardzo praktyczne pokrętło blokady kól na wysokości stelaża. To znaczy, że nie trzeba schylać się i manewrować przy brudnych ubłoconych kółkach, by je na przykład zablokować do jazdy na wprost.
Same koła zaś są z dziwnego tworzywa. Ni to guma ni to kauczyk. W sumie materiał niezniszczalny i nie trzeba pompować. Choć powtórze, jak przy poprzednim wpisie, do małych przednich kółek trzeba się cierpliwie przyzwyczaić, bo nie biorą dziur jak pompowane duże koła. Za to w zwrotności i lekkości prowadzenia nie mają sobie równych. Oczywiście na prostym terenie - idealny wózek do centrum handlowego. Poważnie - pojemny bagażnik czyni z niego w naszym przypadku czasem wózkiem towarowym. Ale próbujemy go też w terenie off-road, co widać po ubrudzonych kołach.
I ostatni myk - uchwyt na kubek, a raczej butelkę. Na razie używa go tylko K. na wodę. Gdyby można było pić w miejscach publicznych, puszka piwa pasuje jak ulał. A w wózku babciny kocyk hand-made.
Rozterki początkującego ojca. Zapraszam do komentowania, lajkowania i szerowania. Przyciski pod wpisami :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Peg-Perego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Peg-Perego. Pokaż wszystkie posty
25.9.15
1.9.15
Podróżniczka
Zachodziliśmy w głowę, jak ma być w tym samochodowym foteliku Mili wygodniej. Taka poduszka stanowiąca podwyższenie pod pupę miała powodować, że małemu pasażerowi miało być wygodnie. Tymczasem nasza Mila po prostu zjeżdżała w tym foteliku na dół. No przecież nie będę jej zaciskał do oporu pasami, by utrzymać ją w miejscu. No i wyobraźcie sobie nasze odkrycie. Wystarczyło po prostu wyrzucić ten booster. Widocznie był przewidziany tylko dla noworodków. No i widać, że Mili już wygodniej.
15.7.15
Bryczka
Byliśmy już na kilku spacerach, więc była okazja do przetestowania wózka w tzw. terenie. Peg-perego Pop-up Book Plus S to fajny kompaktowy pojazd miejski typu trzy w jednym. Dla nas ważne było to, by łatwo się składał, mieścił w aucie, był lekki i zwrotny. I to się sprawdza. Na drugim biegunie były wózki z wielkimi kołami i resorami na każdy teren. Takiego jednak w życiu nie zmieściłbym do bagażnika, a i K. sama mogłaby sobie z nim nie poradzić.
Np. taka Emmaljunga. Jak powiedziała Gosia O. - Mercedes wśród wózków. Duże koła i resory, ale dla nas podstawowa wada to brak zmienialnego stelaża z możliwością dopięcia spacerówki zamiast gondoli i łatwego składania.
A jeśli już w symbolice aut pozostajemy to nasz wózek porównałbym z racji pochodzenia do samochodów włoskich, np. Fiata. Ładny wygląd i design, ale ile tysięcy km przejedzie to nigdy nie wiadomo. Wózek jest dobry na prosty teren, chodnik czy kostkę, ale nie nadaje się na nasze polskie dziury. Po prostu ma twarde zawieszenie. Idealny wózek miejski - na deptak i do centrum handlowego. Mankamentem jest irytujące terkotanie przednich kółek, kiedy nie są zablokowane. Ale podobno ten typ tak ma - to znaczy jest to zjawisko typowe dla spacerówek, a w końcu nasz stelaż jest spacerówkowy.
Oczywiście ma kilka tajnych i praktycznych bajerów, np. gondola może pełnić rolę kołyski, ma ustawianych kilka poziomów dna, a w komplecie dostaliśmy fotelik samochodowy.
Koniec końców gdybym kiedyś komuś miał polecać wózek to faktycznie położyłbym nacisk na duże koła i resory. Zwłaszcza podczas spacerów przez pierwsze 2-3 miesiące, żeby dziecko nie skakało na wybojach jak worek kartofli.
My wybraliśmy wygodę. Jak powiedziała K. - nie ma idealnych rozwiązań.
7.6.15
Baza
Zdjęcie z cyklu "Don't try this at home", czyli coś poszło nie tak...
Okazuje się, że kupić używaną bazę do naszego fotelika nie jest tak łatwo. I dobrze, że nie kupowałem w ciemno, tylko umówiłem się na przymierzenie. Znalazłem na olx.pl. Mimo że ta sama firma i nawet wydawało się ten sam model (przynajmniej z nazwy), a jednak jedno nowszy nie pasuje do wersji. Albo nowsza wersja jest inna, bo to jakiś bezpieczniejszy projekt (tak wierzę), albo - jak twierdzi K. - celowo wypuszczają na rynek co jakiś czas nowe modele z nowymi akcesoriami, tak by ludzie nie odkupowali od siebie, tylko zmuszeni byli kupować nowe. No więc skoro już byliśmy oboje to pobawiliśmy się w umocowanie fotelika w aucie pasami. Za pierwszym razem to w mistrzostwach montowania fotelików na czas nie miałbym szans. Ale za każdym kolejnym już coraz lepiej. A z przodu to już w ogóle 15 sekund. I co się okazało? Musimy maksymalnie odsunąć kanapę do tyłu, by pas objął przód fotelika. Ale może tak trzeba, albo po prostu mamy za krótkie pasy ;) Koszt: utrata miejsca w bagażniku. Auto trzeba zmienić :)
10.5.15
15.3.15
Nieszczęśliwa miłość, złamane serce
Rozczarowanie, żal, pustka... Te słowa i tak nie opiszą tego, co cisnęło mi się na usta po zobaczeniu na żywca wymarzonego wózka. I na cóż były te wszystkie chwile stracone na przeglądanie recenzji, testów, opisów i wideodemonstracji? Poczułem się oszukany jak ktoś, kto umówił się na randkę z osobą poznaną w internecie, a na miejscu okazało się, że zdjęcia z sympatia.pl były podrasowane w fotoszopie. Ale po kolei... Wózek Britax Affinty, bo o nim mowa, przy bliższym poznaniu okazał się po protu licho wykonany. Aż dziw bierze, że Niemcy firmują coś, co wygląda jak made in China. Owszem jest solidny i bardzo łatwo sterowalny, ale już choćby łączenia metalowych elementów ramy przypomina chamskie spawanie ramy rowerowej. Nawet sprzedawcy ledwo radzili sobie z blokadą przednich kółek, która nie dość że jest mikroskopijna, to jeszcze trzeba użyć nie lada siły, by zaskoczyła albo się odblokowała. Najlepszym elementem całości to wykonanie materiałów typu buda i fotelik spacerowy. No ewentualnie jeszcze kółka. Ale to nie wystarczy. Dość powiedzieć, że gondola jest rozmiaru XS albo nawet petite, co przekreśliło te wybór całkowicie. Bo że fotelik się nie rozkłada to już wiedziałem wcześniej. Kurczę, ten Britax na oko w porównaniu przegrywał nawet z polskim Xlanderem. Wydaje się, że największą zaletą tego modelu jest zwrotność, mały rozmiar i kompaktowość po złożeniu. Ale dla mnie to jednak za mało.
A miało być tak pięknie...
No cóż, na czoło peletonu w koszulce lidera wysuwa się Włoch.
Subskrybuj:
Posty (Atom)