30.5.15

Żelazna - Izba przyjęć po raz enty

K. skoczyło ciśnienie. Bynajmniej nie z mojego powodu. Sobota rano. SMS do lekarki. Ta oddzwania, każe przyjechać do siebie na badania na Żelazną. Akurat ma dyżur. Dawno tu nie byliśmy.

Tłok jak na patelni w porannych godzinach szczytu. Naliczyłem chyba z 13 ciężarnych, nie licząc K. Od ostatniego razu wstawili maszynę z napojami i jakimiś przekąskami.

Nie było chętnych na KTG, więc zbadali K., a potem musieliśmy trochę poczekać na omówienie badań. W sumie spędziliśmy 3 godziny tam, ale to i tak nieźle, biorąc pod uwagę przyjęcie poza kolejką na KTG i badania. Na szczęście wszystko OK. Być może M. pojawi się na świecie tydzień wcześniej niż planowano.



No to teraz posłuchajmy. Trzeba wciśnąć ten pomarańczowy przycisk z ionką jak play. Ten dźwięk, który brzmi najpierw jak stukanie obcasami na szpitalnym korytarzu, to właśnie bicie serca małej. Pędzi jak pendolino co najmniej. Nie liczę tego trzasku i szurania po drodze.

Potem jeszcze są kibice Legii w samolocie, ale to pomińmy.

28.5.15

Cord blood

Okazuje się, że niekomercyjne oddanie krwi pępowinowej w Warszawie to droga przez mękę. Szpitale bankują na potrzeby prywatnych firm, które z kolei kroją z rodziców furę kasy. Podobno to taki cenny materiał do transplantacji, a nikt za darmo nie chce.

20.5.15

New Dad

Za namową pewnego pisma ściągnałem sobie z ciekawości aplikację New Sąd. Przydatne to to za bardzo nie jest, ale dzięki możliwości ustawieniu terminu porodu szacuje, że dzieciak jest właśnie wielkości melona honeydew, mierzy ok. 45 cm i waży 2,3 kg. A do tego przypomina, że już najwyższy czas zamontować fotelik. No i przy każdym logowaniu służy radą dnia np. typu "Don't judge her if  she burps". Urocze!

19.5.15

Nagroda

Nie żartowałem z tym kremem ujędrniającym push-up i maścią na cellulit za list w "Dziecku". Na szczęście przyszła też jakaś książka.

18.5.15

Kauczuk z mózgu

K. wyczytała gdzieś, że w ciąży w ogóle, a w ostatnim trymestrze szczególnie, spada aktywność komórek w mózgu. Dlatego wyjąwszy wieczorem mięso z zamrażarki do rozmrożenia, nie zamknęła drzwi tejże zamrażarki. Rano do kosza musiało powędrować mięso, warzywa, lody i sorbet. Chleb tostowy udało się uratować. Jadłem tosty przez kilka kolejnych dni.

Tytuł tego posta to cytat z K., więc się nie obrazi.

13.5.15

Fejm

Branżowe specjalistyczne nakładowe i znane szeroko w niektórych kręgach pismo "Dziecko" mnie publikuje. A właściwie mój list-awanturę w sprawie "przedszkolanek", o którym już tu pisałem (o odpowiedzi redaktor naczelnej także). Wystąpiłem w towarzystwie tematów typu problem z wędzidełkiem. Jest fejm! Są też upominki dla autorek (i autora) opublikowanych listów: krem ujędrniający biust i serum antycellulitowe. No comments.