30.5.15

Żelazna - Izba przyjęć po raz enty

K. skoczyło ciśnienie. Bynajmniej nie z mojego powodu. Sobota rano. SMS do lekarki. Ta oddzwania, każe przyjechać do siebie na badania na Żelazną. Akurat ma dyżur. Dawno tu nie byliśmy.

Tłok jak na patelni w porannych godzinach szczytu. Naliczyłem chyba z 13 ciężarnych, nie licząc K. Od ostatniego razu wstawili maszynę z napojami i jakimiś przekąskami.

Nie było chętnych na KTG, więc zbadali K., a potem musieliśmy trochę poczekać na omówienie badań. W sumie spędziliśmy 3 godziny tam, ale to i tak nieźle, biorąc pod uwagę przyjęcie poza kolejką na KTG i badania. Na szczęście wszystko OK. Być może M. pojawi się na świecie tydzień wcześniej niż planowano.



No to teraz posłuchajmy. Trzeba wciśnąć ten pomarańczowy przycisk z ionką jak play. Ten dźwięk, który brzmi najpierw jak stukanie obcasami na szpitalnym korytarzu, to właśnie bicie serca małej. Pędzi jak pendolino co najmniej. Nie liczę tego trzasku i szurania po drodze.

Potem jeszcze są kibice Legii w samolocie, ale to pomińmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz