Zachodziliśmy w głowę, jak ma być w tym samochodowym foteliku Mili wygodniej. Taka poduszka stanowiąca podwyższenie pod pupę miała powodować, że małemu pasażerowi miało być wygodnie. Tymczasem nasza Mila po prostu zjeżdżała w tym foteliku na dół. No przecież nie będę jej zaciskał do oporu pasami, by utrzymać ją w miejscu. No i wyobraźcie sobie nasze odkrycie. Wystarczyło po prostu wyrzucić ten booster. Widocznie był przewidziany tylko dla noworodków. No i widać, że Mili już wygodniej.
Rozterki początkującego ojca. Zapraszam do komentowania, lajkowania i szerowania. Przyciski pod wpisami :)
1.9.15
Lokowanie produktu
Tego używamy. Bobini produkowany w dolnośląskim Jaworze. Charakterystyczny przyjemny zapach. Sensacji skórnych nie było. Więc nie eksperymentowaliśmy z niczym innym. Odkryłem, że najtaniej można płyn Bobini kupić w hipermarketach Auchan (ok. 7 zł litr). Ale ostatnio zauważyłem też dwulitrowe opakowanie w Rossmannie (14-15 zł). To teraz czekam na propozycję reklamy z Miła i piorącym tatusiem :)
30.8.15
Pan z kupą
No i właśnie tu dochodzimy do nawiązania do tytułu tego wpisu. UWAGA będzie o kupie!
K. zauważyła w pieluszce jakieś dziwne brunatne smugi. Chwyta za telefon. Pani każe przywieźć. Oczywiście 30 stopni w cieniu, wystarczy jak tatuś przywiezie pieluchę bez dziecka. No więc wiozę ten corpus delicti na Malczewskiego. W recepcji już wiedzą, o co chodzi. Oczywiście bez krępacji i na cały głos niesie się z okienka: "Pan z kupą przyjechał? To proszę do trójki albo czwórki. Tam już wszystko wiedzą". Tam jedna lekarka do "pana z kupą" zawołała jeszcze drugą lekarkę. I takie mini-konsylium uzgodniło, że nie ma się czym niepokoić, że może to jakaś przejściowa infekcja, a najlepiej niech K. przestanie jeść te jagodzianki, bo może to przez jagody w pokarmie.
I tak właśnie zostałem "panem z kupą". Przynajmniej było zabawnie. Bo zwykle wizyty u lekarza do zabawnych nie należą.
28.8.15
Daddy's Girl
Tutaj dwa przykłady - odwołujący się do ojcowskich wspomnień Subaru oraz bazująca na humorze, dziecięcych minkach i reakcjach Kia.
Mleko mamy rządzi
26.8.15
Emolienty
Razem z Oblatywaczką Milą przetestowaliśmy balsamy do skóry niemowląt. W końcu jak - zgodnie z powiedzeniem - "pupcia niemowlęcia ma być gładziutka" - to trzeba o nią dbać i smarować. Do tej pory testowaliśmy dwie serie kosmetyków. Obie możliwe do stosowania od pierwszego dnia życia. Z serii Emolium (producent Sanofi-Aventis) zostaliśmy przy emulsji do ciała, bo pozostałe produkty z tej linii (szampon czy płyn do kąpieli) można z powodzeniem zastąpić tańszymi odpowiednikami. Sama emulsja nie należy do najtańszych, bo tuba 200 ml może kosztować grubo ponad 30 zł. Na szczęście są promocje. Ostatnio w SuperPharm można je kupić za ok. 20 zł, a niedawno dostałem jeszcze kupon w ich programie Mamy Dzieci. Tuba wyszła po ok. 14 zł. Kupiłbym więcej, ale 1 kupon = 1 tańsza tuba.
Alternatywą jest też seria Oilatum Baby (producent GlaxoSmithKline). Tu balsam kosztuje ok. 20 zł, ale jest go więcej, bo 300 ml. Niestety jednym z minusów jest zapach. To znaczy pachnie bardzo ładnie, ale sam fakt, że balsam dla niemowlęcia jest perfumowany może być dla niektórych mam nie do przyjęcia. I tak np. K. stwierdziła, że jednak pod tym względem Emolium lepsze. A na dodatek łagodzi tzw. potówki i niemowlęcy trądzik, przez które przechodzą maluchy.
A Oilatum Baby chętnie wykorzystam testowo na sobie. Może jeszcze będę miał skórę jak pupcia niemowlęcia.