Kajam się i posypuję głowę popiołem, przywdziewam zgrzebny wór i co tam jeszcze chcecie. Zaniedbałem ostatnio bloga w związku z różnymi zmianami w życiu zawodowym, ale że pisanie daje mi oddech i stanowi coś w rodzaju wentyla, wracam do klikania.
Dziś będzie o nosidełkach. Takich co to kupuje się, a potem z różnych przyczyn nie używa. Akurat w naszym przypadku kupiliśmy takie nosidełko na przełomie lata i jesieni, więc w ty, sezonie Mili już sobie za bardzo nie ponosiliśmy.
Przy wyborze nie było łatwo, bo wachlarz takich nosideł spory. Nawet wstrzymaliśmy się z zakupem do kontrolnej wizyty Mili u ortopedy. Ale zbytnio nie pomogła w podjęciu decyzji.
Rozpatrywaliśmy dwie opcje: Maxi Cosi Easia oraz polskiej produkcji nosidełko Tula. Chustę skreśliliśmy od razu. Znacie K., więc wiecie zapewne, że zwyciężyła opcja droższa. Tula jest naprawdę fajnym nosidłem, choć osobiście za dużo Mili się nie nanosiłem, to K. miała ją kilka razy na sobie. Łatwo się zakłada, dość łatwo reguluje. Choć z tym zakładaniem to na noszenie na plecach gotowi jeszcze nie jesteśmy. Nie tylko dlatego, że na plecy dzieciaka trudno jest założyć. Wybraliśmy czarny model w zebry. Do tego jest jeszcze kapturek, odczepiany, a na pasie praktyczna kieszonka. Dokupiliśmy też wkładkę pod pupę z usztywnieniem na głowę. Ale okazało się, że na wyrost, bo Mila jest już na to za duża. W sumie zapłaciliśmy ok. 450 zł ze zniżką za zakup internetowy w sklepie tublu.pl.
Dużo sobie obiecuję po tym nosidle, ale na razie zima idzie, więc musi przeleżeć w szafie.
W jeden z ostatnich ciepłych wczesnojesiennych weekendów wyglądało to tak.
No nareszcie powróciłeś,Marcinie!:) my mieliśmy nosidełko babybjorn. Było bardzo wygodne,ale posłużyło dosłownie kilka razy na wypad do sklepu,gdy zabrakło masła :) tak jakos wyszło,wiec poszło w świat i dla Ignasia raczej nie przewiduje takich atrakcji:)
OdpowiedzUsuńP.s. Generalni widzę po sobie,ze przy pierwszym dziecku człowiek głupieje i otacza sie wieloma niepotrzebnymi przedmiotami, które potem zagracają świat i tym samym utrudniają życie,zamiast je ułatwiać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMasz rację. Tutaj też będziemy używać raczej na krótki wypad do sklepu. Szybciej tak niż wytaczać wózek.
OdpowiedzUsuń