9.1.15

It's a girl!

Ostatnie badanie USG wykazało, że na 90% będzie to dziewczynka. Mila. W pracy uświadomili i, że będą ją przezywać od czekoladek zdrobniale. Trzeba to wziąć pod uwagę. Póki co rozglądamy się za używanymi wózkami. W grę wchodzi komplet bugaboo, ale ostatnio też słyszałem o dobrych polskich wózkach firmy baby design. Oczywiście będziemy szukać używanych, bo rodzice starszych dzieci chcą się tego pozbyć. Pomogą Allegro i OXL. A my też nie chcemy zbyt wyskakiwać z kasy.

7.1.15

Jadą suple dla K. :)

Right? Wrong! Nie należy ich brać, ponieważ dzieci rosną "duże i nabite" - jak mówi lekarz.

2.1.15

Kolejne USG

Ma już 10 cm i według K. to będzie chłopak. Nowiny się szybko rozprzestrzeniają wśród znajomych. Tegorocznego sylwestra musieliśmy spędzić w domu ze względu na nieprzewidywalne bóle K. Nici ze wspólnego witania roku na chacie u znajomych. Spędziliśmy wieczór na kanapie przy filmach  i jedzeniu. Dotrwaliśmy do fajerwerków o północy. To będzie ciekawy rok.

29.12.14

Żelazna - izba przyjęć - raz pierwszy



Pierwszy raz na izbie przyjęć Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. Św. Zofii na ul. Żelaznej. K. dostała kłującego bólu brzucha, pleców i tyłka. No to w samochód i na Żelazną. Byłem przerażony, ale czułem, że wszystko będzie dobrze. Raptem dwie godzinki wcześneij zjechaliśmy do Wwy ze świąt. A tutaj punkt 20:00 pukamy do izby przyjęć. Po 20:00 wejście od strony podjazdu dla karetek. Byłem ciekaw tego miejsca i pierwszego kontaktu. K. już tu kilka razy była. Bardzo miłe zaskoczenie. Rejestracja uprzejma, czysto, gazety, młodzi lekarze, telewizor z filmem. W sumie razem z czekaniem zajęło nam wszystko dwie godzinki, ale byłem naprawdę pod wrażeniem.
Chyba faktycznie bałem się rzeźni w stylu ogólnej izby przyjęć w szpital, gdzie to przywożą rannych z wypadków i chorych. Tutaj wiadomo, jakiej klienteli się spodziewać :)

W trakcie tych dwóch godzin przyjechały chyba z cztery kobiety na położenie się już do szpitala. Przywiozły ze sobą mężów, a mężowie walichę z rzeczami osobistymi. Po rejestracji zostały przyjęte i poproszone do przebrania. A więc to tak wygląda...

K. na szczęście nic poważnego. Rozrasta się wszerz. Musi wytrzymać.

Przemytniczka arbuzów

Będzie dla K. na dzień kobiet. Tylko z długim rękawem.

Start spreading the news...

No i powoli się rozchodzi nowina. Rodzice się ucieszyli, a jakże. Niektórzy znajomi też już wiedzą. M. dowiedziała się chyba jako pierwsza, bo zawsze dzwoniąc do K. jej pierwsze pytanie to: "Jesteś w ciąży?". Tym razem K. nie mogła odpowiedzieć inaczej niż twierdząco. Dostaliśmy życzenia z adnotacją "Happy waiting!". Bartek z Poznania, od niedawna ojciec Zosi, również pozdrawia, życząc korzystania z wolności (póki mogę), a potem samej radości.

14.12.14

Pocieszyciel

Wygadałem się dwóm kolegom jak dotąd. Jeden przyznał, że najgorsze są pierwsze trzy miesiące po narodzinach. Ale potem przyznał, że dzieci są radością jego życia. Pocieszyciel.

Drugi znajomy - który już za miesiąc-dwa zostanie po raz drugi ojcem - tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jedzenie i spanie K. oraz zapachowstręt to norma. Jego żona też tak ma. Po raz drugi.